wtorek, 31 lipca 2012

Kwitnący płot...

Taki sobie wymarzyłam i do takiego będę dążyć ;)

I żaden powojnikowy uwiąd mnie nie zniechęci!

Mimo choroby powojniki wciąż cieszą oczy
 a marzenie o kwitnącym płocie się spełnia :)

Najbardziej rozrośnięte okazy rosną tam od trzech lat,
większość jednak nieśmiało debiutuje w tym roku.

Mam nadzieję, że za kilka lat doczekam się obficie kwitnącej ściany :)














piątek, 20 lipca 2012

Nasze morze...

Niektórzy mówią, że Szczecin leży nad morzem :)
Wprawdzie 100 km to nie 10, ale godzinka jazdy 
i wjeżdżamy na prom :)
Na weekendową wyprawę w pierwszych dniach lipca
wybraliśmy Świnoujście,
ze względu na to, że atrakcji tam nie brakuje !

Pojechaliśmy całkiem na żywioł, bez noclegu i w zacinającej ulewie
i nawet przez chwilę miałam  obawy, że Mąż zawróci na ręcznym (hehe),
ale szczęśliwie zaraz po przyjeździe się rozpogodziło i morze przywitało nas
 błękitem nieba, złotym piaskiem i morską pianą :)

Radości, piskom i podskokom nie było końca !
Nasze dzieci kochają morze :)




Przeprawa promowa była nie lada atrakcją - Julcia przerażona - Wikcia zachwycona ;)


Udało nam się znaleźć nocleg 
w dość dziwnie nastrojowym pensjonacie,
którego fasada opleciona była przemarzniętymi pędami winobluszczu
(- Mamo, to wygląda jak włosy czarownicy, chodźmy stąd! :) )
a nieco zwariowana ale bardzo sympatyczna właścicielka 
z mocną opalenizną i miedzianą fryzurą nie rozstawała się z papierosem.
Całości dopełniał indyjski wystrój, masa figurek, makatek, obrazów...
dobrze, że to tylko jedna noc ;)
a potem w podskokach na plażę :)




Biegały po piasku jak opętane :)







Po pierwszych chwilach euforii można było w końcu przebrać dziewczyny w kąpielówki
 i zacząć plażową zabawę :)






Tylko w pierwszy dzień plaża była w miarę swobodna,
w niedzielę był taki skwar, że między ręczniki nie dało się palca wcisnąć,
dziewczyny z wody nie wychodziły 
a ja opalałam się z książką i żurawinowym reddsikiem - było BOSKO :)
Aparatu nawet nie wyciągałam
 obawiając się o jego życie w starciu z plażowym piaskiem ;)

Jula z Wiką najchętniej nie schodziłyby z plaży, 
ale nie samym lenistwem człowiek żyje !
Jest tyle ciekawych miejsc do obejrzenia !


Zalana słońcem marina z białymi masztami wyglądała pięknie ...





Odwiedziliśmy obowiązkowo wojenne forty - Mąż uwielbia :)


na mnie z kolei wrażenie zrobił piękny park :)




i inne ciekawe miejsca...



Ponieważ dwa niepełne dni to zdecydowanie za krótko, żeby wszystko zobaczyć
najpewniej wrócimy tam już niedługo...i to na dlużej ;)








wtorek, 10 lipca 2012

Śniadanie w ogrodzie...

Lipiec,
dziecięca beztroska i swoboda,
bose stopy, zapach słońca,
leniwy sobotni poranek,
śniadanie na tarasie :)

Puszyste pancakes'y z golden syrupem i dżemem truskawkowym,
Do tego obmyte rosą truskawki z własnej grządki :)

Dziewczynki były wniebowzięte :)








Codzienne gotowanie w pośpiechu trochę wykańcza,
ale w weekendy lubię tak pocudować w kuchni ;)