Czuję się prawie oszukana...
prawie..bo w końcu mamy dopiero luty...
ale jednak - po cóż pisać takie prognozy?
Człowiek się cieszy, czeka a tu BACH !
Mrozem go!
Odkąd niskie temperatury do nas wróciły nie mogę sobie znaleźć miejsca...
nie mam siły, chęci ochoty...
a jeśli już mam to na...
no właśnie - słodkości choć na chwilę podnoszą poziom endorfin
a te sprawiają, że błogi uśmiech pojawia się na twarzy... :)
Ostatnio taki uśmiech wywołały też u mnie "PRAWDZIWNE"
i przecudnej wprost urody bazie,
które babcia przywiozła ze swojej wsi nad rzeką...
Zabrałam je do kwiaciarni, ale na razie pomysłów brak
- bo ludzie gotowi pomyśleć, że zwariowałam
jak zobaczą baziowe kompozycje w te mroźne dni! :)
Cieszą jednak oko i rozbudzają nadzieję...na wiosnę oczywiście :)
Bo jak na razie krajobraz za oknem szary i ponury
ooo w takich klimatach:
ale na domowym parapecie ku mojej uciesze pojawiły się soczyste kolorki :)
Zakwitły przesadzane kilka miesięcy temu kalanchoe - spójrzcie jakie cudne :)
i na koniec uraczę Was jeszcze porcją siostrzanej miłości :)
Pozdrawiamy!
słodkości:)))))))
OdpowiedzUsuńjak jutro będzie mniej mroźnie jadę po bazie:P a co? wiosnę wszak zaklinamy
pozdrawiam
Jak byłam u mamy też widziałam baziorki na wierzbach
OdpowiedzUsuńa na drożdżówkę chętnie bym się wprosiła :)
słodki buziak tych Twoich królewiątek :)
pozdrawiam!