Zaczęło się od Walentynkowej kartki, którą otrzymałam od Męża..
bardzo dziwnej, bo...zaszyfrowanej ;)
Z wypiekami podekscytowania oznaczałam symbole
i w końcu oczom moim ukazało się takie oto
zaproszenie na piękną wyspę Maderę ;)
Nie posiadałam się ze szczęścia i niedowierzania,
bo w życiu mego praktycznego Męża
nie podejrzewałabym o taki romantyzm :))
I oto pierwszy raz odkąd mamy dzieci
mogliśmy (dzięki wspaniałomyślności całej rodzinki)
zostawić je na tydzień i z okrzykiem "ahoj przygodo"
wyruszyć w tę (można by powiedzieć)
podróż poślubną po 10 latach małżeństwa ;)
A podróż była wspaniała,
bo gdy u nas trwało zimne przedwiośnie,
my mogliśmy się przenieść w krainę wiecznej wiosny,
z całą mnogością kwitnienia i zapierających w piersiach widoków ♥
Nie będę szczegółowo opisywać tras ani odwiedzanych miejsc,
chciałabym jednak zachować tu garść zatrzymanych w kadrach chwil,
żeby łatwo móc do nich wrócić, kiedy przyjdzie mi na to ochota.
Zdjęć w folderze "Madera" jest ogrom
(doprawdy trudno się oprzeć każdej roślince i każdemu widokowi zza zakrętu),
dlatego tu będzie taki uporządkowany i okrojony zbiór.
Madera to niewielka wyspa na Oceanie Atlantyckim, należąca do Portugalii.
Licząc z zachodu na wschód ma tylko 57 km długości a szerokość jej to 22 km.
Musicie mi jednak uwierzyć, że objechanie tej wulkanicznej
i zróżnicowanej pod wzgl. wysokości wyspy
(najwyższy szczyt Pico Ruivo - 1862 m n.p.m.)
to nie lada wyzwanie.
I choć my daliśmy radę to zrobić wynajętym samochodem,
to tych wariackich zjazdów, zakrętów i zatkanych uszu
nie zapomnę jeszcze długo ;)
Najpierw jednak pokażę zdjęcia z miejscowości Santa Cruz,
w której znajdował się nasz hotel.
Pierwszego dnia udaliśmy się na wycieczkę pieszą,
żeby rozeznać się trochę w terenie.
Ochów i achów z mojej strony nie było końca ;)
Można odnieść nieodparte wrażenie, że życie w tym miasteczku sączy się powoli i niespiesznie...
Zaglądaliśmy na posesje, nierzadko sprawiające wrażenie opuszczonych,
jednak bujna roślinność żyła tu wszędzie swoim życiem ;)
A w przydomowych ogródkach kwitną banany :)
Aloes w ilościach hurtowych na wyciągnięcie ręki,
tak więc naturalne maseczki na zaczerwienioną od słońca skórę
miałam na życzenie ;)
Pierwszy dzień pobytu pozwolił nam się nieco zadomowić
w klimacie wyspy,
następny spędziliśmy już w jej stolicy - Funchal -
ale o tym następnym razem :)
Ale mnie ściska..i już wiem co! Pragnienie wyjazdu! Zaczarowałaś tymi zdjęciami, niesamowite ujęcia. Ta uliczka, taki zakręt...albo drzewo z płaską koroną...wszystkie piękne:)
OdpowiedzUsuńNasz urlop już niedługo, zagranica, ale daleko od plaż...co uwielbiamy...nie mogę się doczekać.
...i również dalszego ciągu Twojej relacji:) pozdrawiam ciepło:)
Cudna niespodzianka :) i jaki pomysł z kartką walentynką, wow :) fajna z Was para. Piękne zdjęcia. Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę widoków - Madera, sama w sobie jest przepiękna!
OdpowiedzUsuńNie baliście się podczas lądowania?
OdpowiedzUsuń