No tak, mamy połowę marca i bociany już przyleciały,
ale akurat znów się ochłodziło i zachmurzyło,
więc to ostatni gwizdek, żeby skleić posta z zimowych ferii ;)
A Ferie mieliśmy w tym roku cudne :)
U nas na Pomorzu zimy prawie nie było,
więc taki prawdziwy śnieg to dla wszystkich nie lada gratka :)
Wybraliśmy klimatyczne Zakopane,
z Giewontem zza zakrętu, z góralską gwarą,
rozświetlonymi nocą Krupówkami i oscypkiem :)
No i te narty pierwszy raz w życiu,
choć niektórzy woleli deskę ;)
Mieszkaliśmy w uroczym drewnianym domu
(choć nieco zbyt wrażliwym na hałasy)
a na śniadanie mieliśmy taki widok...
Potem tylko ciepło się ubrać, zabrać sanki
i wyruszać w poszukiwaniu zimowych atrakcji.
Mieszkaliśmy pod górkę, więc wchodziło się ciężko,
ale za to jak fajnie zjeżdżało w dół :)))
No i narty nam się spodobały :)
Żal było wyjeżdżać...
Ale wszystko co dobre szybko się kończy - dobrze, że są zdjęcia :)
Tymczasem w ogrodzie :)
Więc następny post będzie już całkiem wiosenny ...
powiedziałabym nawet, że egzotycznie wiosenny,
ale o tym... następnym razem ;)
Pamiętam jak moja córka była w wieku Twoich dzieci. Wyjeżdżaliśmy do Zakopanego, na Małe Żywczańskie. Codziennie śmigaliśmy na nartach, a wieczorem obowiązkowy spacer do koktajl baru na Krupówkach. Te desery przepyszne, ich smak i zapach, hmmm...nadal siedzą w mojej głowie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piękną mieliście zimę, wszystko białe! U nas też pierwsze małe narty w tym roku, dużo frajdy i śniegu:) Ale na wiosnę już czas - czas się wygrzać:) pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńA tu zima jeszcze??
OdpowiedzUsuń