sobota, 23 października 2010

Intensywnie !

Dzień na pełnych obrotach..tak określiłabym w skrócie :)
Wczoraj padłam jak kawka i w poduszkach leżałam już o 21.00
Ostatnio dużo się dzieje to i snu potrzeba, bo on jak wiadomo regeneruje siły :)
Dziś z samego ranka rzuciłam się w wir pracy...
najpierw tort..powinien być przełożony wczoraj wieczorem, ale siły opuściły mnie całkowicie..
więc dziś zaraz po przebudzeniu pobiegłam do kuchni, żeby ukręcić owocowe masy
i przełożyć nimi pięknie wyrośnięty biszkopt o cytrynowym zapachu...


potem sprzątanie, pranie, gotowanie - czyli normalne sobotnie obrządki domowe :)
Z migającymi między nogami dziećmi, wśród pisków i wrzasków nie jest to łatwe !
Na szczęście chwilę po południu przyjechał mąż z odsieczą i przejął tę rozbrykaną gromadkę :)
On z kolei od rana pracował nad remontem pracowni.
Miałam więc chwilę żeby wyskoczyć na ogród 
i zamknąć intensywne promienie słońca w kilku jesiennych zdjęciach..


groszki dalej niestrudzenie kwitną :)


nie są z resztą w tym kwitnieniu osamotnione :)





a pod nogami szeleszczą kolorowe liście...


jakby się ktoś zastanawiał co to za czerwone "coś" wisi na bramie ... :)
Otóż..to zabawkowa kaczka :) 
Nasza Starsza Córka zamotała ją tam swoimi małymi rączkami już dobre dwa lata temu 
i tak zostało..
nie wiadomo po co ona tam wisi, ale widać dobrze się ma :) 
To taki miły, dziecinny akcent zaraz przy wjeździe :)

A jabłuszka rumienią się w trawie - są pyszne - takie jak lubię,
 słodkie, lekko kwaśne i soczyste!


Tu drobne gałązki z których przygotowuję jesienne dekoracje 




Pracujemy cały czas nad otwarciem pracowni, z dnia na dzień prace posuwają się do przodu.
Każda rzecz przygotowana z myślą o tym miejscu cieszy moje serce i oczy :)




:)

Chwila relaksu w ogrodzie szybko minęła, pora wrócić do obowiązków !
Zegar napięty bo o 17.00 zaczyna się urodzinowe przyjęcie na które powstaje tort !
A więc w ruch idą masy, barwniki i łapki :)
Ugniatanie, wałkowanie, wycinanie i po godzinie...noo może nieco dłużej tort wygląda już tak:


a ja umorusana po łokcie w cukrze pudrze :)

Ale czas najwyższy szykować się do wyjścia !
Mąż i dziewczynki czyściutcy i wystrojeni już mają wolne 
a ja biegnę do łazienki, odkręcam kurek i.............NIC! 
Nie ma wody!!!!!
Awaria !
Miałam 15 minut na uszykowanie się a tu taka niespodzianka!
Bez wody jak bez ręki!
I to akurat chwilę przed wyjściem!
Nic tylko usiąść i płakać...co z resztą uczyniłam :)
Na ogół potrafię radzić sobie z problemami, 
jestem silna, nie skupiam się na niepowodzeniach..
ale ten brak wody po całym dniu pracy zupełnie wytrącił mnie z równowagi !
Taka drobnostka a u mnie łzy jak grochy :)
Dobrze że Mąż wziął mnie w garść skoro sama nie dałam rady :)
I już za chwilę pędziliśmy całą rodzinką na urodzinowe zabawy :)
Dziewczynkom się baaaardzo podobało !


I tak nam minęła sobota :)

5 komentarzy:

  1. urocze te twoje słodziaki ... zapraszam po wyróżnienie do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Arco Mistrzu, cudne te torty robisz!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne jesienne zdjęcia! A tort..mistrzowski!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. mmmmmmmmm ten tort... już czuję jego smak!

    zapraszam po wyróżnienie ;)

    http://prezentowisko.blogspot.com/2010/10/hiszpania-tajlandia-wochy-odz-minsk.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyny - miło mi bardzo, ze torcik się podona i oczywiście bardzo dziękuję za wyróżnienie ! Zaraz zabieram się za odpowiedź :)

    OdpowiedzUsuń