...scenariusz jest taki sam :)
(taki to będzie wpis "ku pamięci " ;) )
Pierwszy wstaje Mąż - 6.30 - przeważnie po pierwszym dźwięku budzika ,
którego ja często w ogóle nie słyszę ;)
Następnie budzi mnie:
- Rysiuuu, wstawaj !
(Nie wiem czy pisałam,
ale tak właśnie mnie "pieszczotliwie" nazywa hahaha )
Rysia rano jest mało przytomna
i potrzebuję jednak trochę powyciągać się pod kołdrą
więc zazwyczaj zwleka się niemrawo po kolejnych 15 minutach ;)
Mycie, prasowanie, ubieranie i szykowanie 3 Bab w domu
zajmuje nam ok 45 minut i przy dobrych wiatrach
o 7.30 siedzimy już zapakowani w aucie :)
Wikcię do żłobeczka odwozi Tatuś,
wcześniej wysadzają mnie i Julę na malowniczej Starówce,
w pobliżu przedszkola.
I tak sobie właśnie codziennie rano maszerujemy,
trzymając się za ręce, rozmawiając, wymyślając zagadki
i starając się nie deptać po łączeniach chodnikowych plyt ;)
- Mamooo, szkoda, że ja nie mam drugiego imienia...
- A jakie byś chciała mieć, Julciu?
- TERESA!
(zonk :) )
Tak więc Julcia została Tereską :)
Rysia i Teresa jeszcze nie do końca obudzone ;)
Dobrze, że jutro niedziela i można trochę dłużej pospać :)
Bardzo fajna relacja :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad tymi płytami chodnikowymi. Też tak miałam. O co chodzi? Dlaczego nie chcemy chodzić po łączeniach haha? Pamiętam, że kiedyś jakiś psycholog wypowiadał się na ten temat. Niestety nie pamiętam o czym to świadczy ;P
Pozdrawiam niedzielnie :)
Rysiuuuu ;D jak fajnie hehe. .."Moniu, nie chodzi się po liniach na chodniku, bo one parzą.." :) wyjaśniła mi Hania :)! Pozdrawiam, www.monika-paula.blogspot.com
OdpowiedzUsuńciekawe skąd się mężowi wzięła ta Rysia ;-)
OdpowiedzUsuńchwile spędzone z córką bezcenne :-)
Jesteście boskie baby :) i pikne!
OdpowiedzUsuńA Teresa i mnie sie podoba, haha Ciekawe co Wiki wymysli dla siebie :))
Piekna ta starówka wasza, tak spokojnie i przyjaznie sie wydaje.
znajome miejsca
OdpowiedzUsuń