Postanowiłam rozprawić się z nimi raz na zawsze !
Z kwiatów powstał mocno niedbały czerwonokrwisty bukiet,
który dziś nawet zgrał się z moim ubiorem... ;)))
(Zdjęcie robiła Julcia drżącą raczką,
która ledwo utrzymała ten ciężki aparat ;) )
I na szybko zaaranżowałam mu kącik w salonie:
Cebulki wraz z liśćmi wykopałam i oddałam Mamie,
która nie ma "czerwono-tulipanowego" uprzedzenia :)
Dacie wiarę, że wszystkie one to sprzedażowe pomyłki????
I powiem Wam, że uczucie ulgi porównywalne do tego
po wiosennych porządkach w szafie :)
Piękny tulipanowy post i fajny blog!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie na Kalinki
M.
A no zgrały się zgrały ;) aaa ostra czerwień ;D jak ładnie im tam urządziłaś :) niech się trzymają długo. Pozdrawiam, www.monika-paula.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJula super fotka Mamy :-) brawo :-)
OdpowiedzUsuńja chcę swojego ogrodu!!! ;-)
Arco, ja bym chciała Ciebie więcej na zdjęciach, jesteś urocza!
OdpowiedzUsuńI w tych skarpetuchach! :):)
fajne tulipanki ....ja lubię w każdym kolorze ......a zdiecie odjazdowe w skarpetonach ;) brawo dla Julci .......
OdpowiedzUsuńFajnie, że Wam się podoba :) Dziękuję za odwiedziny i miłe komentarze :)
OdpowiedzUsuńUsunęłam chyba weryfikację obrazkową - dajcie znać, czy się udało ;)
udało się :)
OdpowiedzUsuń