Jako, że jednym z moich postanowień noworocznych
było "jeść z głową",
przestałam kupować dla siebie gotowy ciemny chleb
(niewiadomo czym barwiony)
i regularnie wypiekam sobie pieczywo :)
Tym razem powstał chlebek orkiszowy - z przepisu:
w swojej roztrzepaności nie doczytałam, że to przepis na dwie formy...
i zrobiłam w jednej :)
Też wyszedł :)
Zimnica u nas straszna, aż żal patrzeć na ścięte mrozem rośliny...
ajj...
Miłego weekendu!
A to Ci zbieg okoliczności, haha - ja też wczoraj upiekłam akurat orkiszowy:)
OdpowiedzUsuńPieknie Ci wyszedł:)
Pozdrawiam
Mmm, ale smakowicie wygląda - może i mnie zmobilizujesz?? ale mam lenia ostatnio do kuchennych spraw:P
OdpowiedzUsuńHmm jak smakowicie się u Ciebie robi :-) własny chlebek hmmmm
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
A ja dzisiaj na śniadanie pieklam bułeczki co rosną sobie nocą w lodówce.... Witam! Zaczytuję się Twoimi blogami od 2 dni.... Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńSylwia
oooooooo bez zakwasu ??? to wiem co upiekę na weekend :-)
OdpowiedzUsuń