poniedziałek, 28 listopada 2011

Od czasu do czasu muszę coś zmalować... :)

Pamiętam ile frajdy sprawiło mi malowanie pierwszego Julcinego pokoiku !
Są tam kwiatki i ptaszki i motylki - jak na dziewczęce królestwo przystało :)
A radość w oczach dziecka - bezcenna :)

Kiedy nasza rodzina powiększyła się o Wikcię,
maleńki pokoik ze skosem zrobił się ciasny...
postanowiliśmy więc przerobić moją byłą pracownię 
na sypialnię dla dziewczynek.

I wiedziałam, że ma być biała :)
Z kroplą żywych kolorów :)

Prace trwają, ale najbrudniejsza robota za nami
 (a w zasadzie za Moim Mężem :) ), 
więc mogę Wam coś-niecoś pokazać :)

Mama w akcji - czyli to co tygryski lubią najbardziej :)


W związku z planowaniem dodatków mam głowę pełną kolorów i pomysłów :)
I koniecznie muszę nauczyć się szydełkować, 
żeby zrobić dziewczynkom kolorowe babcine narzutki na łóżka...
no...albo chociaż poszewki na poduszki.. ;)

W przerwach twórczej pracy
( i mniej twórczej a bardziej poważnej nauki)
raczę się pyszną kawą i upieczonymi w sobotę zimowymi ciasteczkami :)

Miłego tygodnia!



P.S. Czy ktoś wie, gdzie można zamówić śnieg na Święta...??? :)



wtorek, 22 listopada 2011

Czekając na zimę...

Dni coraz krótsze, ranki coraz zimniejsze...

Julka w końcu przechorowała ospę i poszła do przedszkola,
Wiki wpada z jednej choroby w drugą - juz ponad miesiąc nie była w żłobku.
Tym razem zapalenie gardła...

Siedzimy sobie więc w domu i jakoś nam tak dobrze :)
Mamy duuużo zajęć i dużo na głowie :)

Aktualnie trwa remont mojej byłej pracowni, 
która będzie teraz sypialnią dla dziewczynek.
Już się nie mogę doczekać
 bo to będzie pierwszy bieluśki pokój w naszym domu :)
Tzn ściany będą białe i meble ;)

W międzyczasie planujemy Święta i Sylwestra, 
ja się uczę do nowej pracy 
a w wolnych chwilach sklecam świąteczne dekoracje :)

Wczoraj powstała sznurkowa choineczka i sznurkowy wianek :)



Wybrokaciłam też świece, żeby wyglądały na zmrożone :)



Ogólnie nastrajamy się zimowo :)
Dzień zaczynamy od zimowej herbatki - w ulubionym kubku smakuje najlepiej :)


Słucham świątecznej muzyki, robię listę prezentów i świątecznych filmów :)

I grudniki już zakwitły :)


A w sypialni cudne storczyki - te wyczekane cieszą bardziej, 
niż te przyniesione ze sklepu :)



I tym kwiatowy akcentem kończę dzisiejszt wpis,
życząc Wam miłego tygodnia :)

Niedługo Andrzejki - mam zamiar zedrzeć obcasy na parkiecie :)






niedziela, 13 listopada 2011

Kuchenne rewolucje i urodzinowe cake pops :)

Z kuchnią historia była długa, bo na pomysł wymiany 
ciemnej przytłaczającej płyty między szafkami
 wpadłam juz na wiosnę...
Chciałam ją rozjaśnić, powiększyć optycznie więc wymyśliłam, że widzę tam tapetę...
Białą, glamourową, w arabeskowe esy-floresy...
I nie czekając aż mi się odwidzi taką właśnie zakupiłam :)

Niestety Mężowi pomysł ten nie przypadł do gustu,
bo o ile ja jestem bujającą w obłokach estetką
o tyle on twardo stąpający po ziemi praktyk-realista..

No bo jak - taka biała tapeta przy kuchence,
 jak o nią dbać, jak ona będzie wyglądać za kilka miesięcy???
Bo na nią trzeba dać szkło, najlepiej hartowane, a to znowu dodatkowa robota i koszta..

No tak....a ja przestałam naciskać
 bo jakoś tak coraz mniej tą tapetę w kuchni widziałam, 
może bardziej w sypialni... ;)

I nagle, kilka tygodni temu
 dostaliśmy olśnienia :)
 Przecież w garażu zostały kartony z płytkami, którymi jest obłożony kominek :)
A jako, że kuchnia na salon częściowo otwarta 
to takie połączenie tworzyłoby spójną całość..
I spełnialo warunki rozjaśnienia kuchni!

Osobna historia jest taka,
 że po obliczeniach pozostałości ,
trzeba było dokupić trochę płytek, po czym okazało się,
 że te sprzed kilku lat różnią się grubością od tych oferowanych teraz
 (ta sama firma i model)
 i nijak nie można ich ze sobą połączyć ...

Ale to już nieważne - ważne, że kuchnia dostała lekki lifting :)
A przy najbliższym malowaniu domu (chyba w przyszłym roku)
wraz z kominkiem dostanie kolejną odsłonę :)


A w piątek zrobiłyśmy z dziewczynkami bardzo fajne ciasteczka 
podejrzane na blogu mojewypieki.pl
Niestety był mały problem z polewą czekoladową,
ale ogólnie super zabawa i bardzo fajny pomysł !

Nasze ciasteczka robiłyśmy na dziadkowe urodziny,
więc były lekko wariackie - w sam raz dla Dziadka Marka :)






a tak w ogóle -  daleko, bo daleko, 
ale czuć już oddech Mroźnej Pani Zimy :)


Pozdrawiam wszystkich!

czwartek, 10 listopada 2011

Pierwsze zimowe twory i...powiew wiosny ;)

Jeśli chodzi o zimowo-świąteczne plany... :)

Uwielbiam je!

Bo czasem mam wrażenie, że chodzi o to,
 żeby gonić króliczka a nie go złapać :)

Przygotowania i planowania zaczynają się u mnie
 już w pierwszej połowie listopada,
aby sobie umilić ten najmniej lubiany miesiąc w roku :)

Im wcześniej bowiem zaczynam dostarczać sobie 
przyjemnych zimowo-świątecznych bodźców,
tym więcej mam przyjemności i miłych wspomnień po świętach :)

Bo przecież one same trwają tak krótko!

Tak więc w głowie przewijają mi się piękne świąteczne obrazy i inspiracje,
w uszach dźwięczą nastrojowe melodie,
 które od lat kojarzą mi się z tym magicznym czasem:

ooo:


albo:


i toooo :)


Korzystając z wolnych chwil zrobiłam z dziewczynkami pierwsze ozdoby.
W tym roku miałam niezłą zagwozdkę jeśli chodzi o kolor przewodni dekoracji.
Uwielbiam rozbielone szarości, złoto i srebro z dużą ilością bieli
i takie też były u nas święta w ostatnich latach.

W tym roku moje myśli mocno wyrywały się
 ku głębokim eleganckim czerwieniom
 i byłabym skłonna się im oprzeć,
 ale zdrowy rozsądek
 (nie mam prawie nic w tym kolorze a żeby był efekt o jaki mi chodzi 
musiałabym się nieźle obkupić - już widzę co Mój Mąż na to hahaha)
i kilka rozbielonych inspiracji znalezionych w internecie
sprawiło, że te święta będą u nas BIAŁE :)

Jako pierwsza powstała brzozowa mała choineczka i biale zawieszki z masy solnej.





Masę solną robiłyśmy razem i ozdoby też wycinałyśmy wspólnie
(niestety żadna Wikciowa ozdoba nie dotrwała do pieczenia ;) )
a potem korzystając z drzemki Wiki,
rozłożyłyśmy się z Julcią na podłodze, wyciągnęłyśmy pędzle i farby
 i zabrałyśmy się do malowania.
Julia zażyczyła sobie różne kolory i ochoczo zabrała się do pracy :)
Ja zgodnie z zamysłem korzystałam tylko z białej farby..

Jula:
Mamo - dlaczego malujesz wszystko na biało - będzie brzydko! 

Ja:
- Julciu - bo taki mam plan, żeby było dużo białych ozdób na dole, 
Ty swoim pokoju możesz sobie zrobić jakie chcesz kolory,
 zrobimy Wam taką małą choineczkę i będziesz sobie stroic jak Ci się podoba, ok? 

Jula: 
faaajnie! 

Po jakimś czasie: 

Jula :
Mamo, ja chyba też bym chciała na biało malować.. 

Ja :
ale Twoje kolorowe są piękne, będziesz miała śliczną kolorową choinkę !

Jula: 
no doobra... 

Przyjechał Mąż z pracy, Julcia ciągnie go i pokazuje gotowe już ozdoby: 
zobacz Tato, to ja z Mamą malowałyśmy dzisiaj ! 

Daniel rozpływa się w zachwytach: 
No pięękne Kochanie, a te kolorowe jakie sliczne! 

Julka na to z posępną miną:
ee Mamy białe i tak ładniejsze Rolling Eyes 

A mnie znowu Julcikowy Mikołaj podoba się najbardziej :)


Prawda, że słodki?


A z innej beczki :)
My tu o zimie gadu-gadu a tymczasem w ogrodzie kwitnie prymulka z hiacyntem :)
Nieźle, co? :)







środa, 9 listopada 2011

Ogniste czerwienie !

Złota Jesień powoli staje się wspomnieniem...
Poranki coraz bardziej mgliste, trawnik pokrywa srebrna szadź...
Ogród wkrótce zapadnie w zimowy sen, 
ale póki co wciąż cieszy kolorami - tym razem trochę czerwieni :)






A moją głową tymczasem zawładnęły zimowo-świąteczne klimaty :)
Moje dziewczynki przechodzą ospę, więc siedzimy już drugi tydzień w domu...

Staram się wykorzystać więc ten wolny czas
 bo nie wiem jak z nim będzie przed świętami 
a pomysłów duuuużo!

Dziś  robiłyśmy ozdoby z masy solnej
 a ja przy okazji pokusiłam się o zrobienie małej choineczki z brzozowych płatków !
Jutro dalsza część naszego domowego rękodzielnictwa :)
 Pozdrawiam!