Długo będziemy pamiętac tę kwitnącą Wielkanoc :)
W porównaniu do zeszłorocznej to jak dwa światy !
Kwitnące tulipany, żonkile, migdałki, drzewa owocowe - bajka :)
Zaraz po świątecznym śniadaniu
dziewczynki pobiegły do ogrodu z mapą stworzoną przez Tatę,
w poszukiwaniu czekoladowych pisanek - ale miały radochę :)
Pelciny bukiecik :)
Tak naprawdę to nic nie odpoczęłam w te Święta,
bo w sobotę dopiero kończyłam (albo zaczynałam) świąteczne porządki,
dodając do tego gotowanie i pieczenie wyszło mi,
ze cały dzień nie wynurzałam się z domu.
W Wielką Niedzielę,
praktycznie zaraz po świątecznym śniadaniu i kawie z Rodzicami i Babcią,
zajęłam łazienkę oddając się powolnym i jakże przyjemnym
przygotowaniom do wesela kuzyna :)
Jak zwykle nie potrafię dobrze wycyrklowac z czasem - jeśli chodzi o tzw" wyjścia",
więc gdy Tato krzyknął z dołu, ze autokar podjeżdża,
kończyłam makijaż malując rzęsy,
ale nadal stałam przed lustrem w wałkach na głowie ;)
No - krótko mówiąc - bonanza musi byc ;)
Wesele się bardzo udało, wytańczyłam się za wszystkie czasy
a Lany Poniedziałek spędziłam w domu
z zakwasami, odciskami na stopach i ogólnym rozbiciem ...
dośc typowym po całonocnym balangowaniu ;)
Pogoda wciąż nas rozpieszcza, zieleń bucha w oczach - jest pięknie!
A za tydzień Majówka :)