sobota, 11 października 2014

Zmienne jesieni nastroje...

Rok temu o tej porze klony przed naszym domem były już całe złote,
a pod nogami szeleścił złoty dywan liści..

Póki co wciąż otacza nas więcej zieleni niż jesiennych ciepłych kolorów,
ale krajobraz wokół zmienia się bardzo szybko....


Wrzesień był ciepły i słoneczny, choć z wielu powodów trudny...

Codzienność wypełniona po brzegi 
 wyssała ze mnie wszystkie siły.

Wściekam się, bo nie mam czasu na nic poza obowiązkami,
nawet domowe obiady stały się mglistym wspomnieniem...

Od kilku dni utrzymuje się smętna i dżdżysta pogoda,
 na szczęście jest wciąż ciepło!






Koniec września przyniósł mojej rodzinie trudny czas bólu, smutku
 i poczucia okrutnej niesprawiedliwości
 z powodu nagłego odejścia bliskiej osoby.

Osoby, która na zawsze pozostanie w naszej pamięci
 żywiołową, uśmiechniętą, gestykulującą
 i otoczoną mnóstwem kwiatów.

Taką ją widziałam ostatni raz kilka tygodni temu,
uśmiechniętą o słonecznym poranku..

Nie było codziennych spotkań, zażyłych kontaktów, 
 ale to poczucie rodzinnej więzi, mimo dzielących kilometrów.

Odeszła zbyt szybko, miała przed sobą kawał życia i tyle planów..

I nigdy już nie zobaczy tych widoków, którymi niezmiennie się zachwycała..






To niewyobrażalne jak dziwne jest życie,
 jak dziwne poczucie, że świat nie zwalnia nawet na chwilę,
 cokolwiek by się nie działo...


I my w tym pędzącym pociągu chcąc nie chcąc,
nawet w obliczu takiej tragedii,
chwilę po wylaniu morza łez,
zajmujemy się rzeczami małej wagi,
 zwykłymi codziennymi drobnostkami...



I kiedy moje myśli wciąż kłębiły się wokół rodzinnej tragedii,
 spadła na mnie ta wieść o Ani Przybylskiej...
a z nią niewyobrażalny strach o nas, o siebie, o dzieci, 
że każdego może to spotkać...




Kilka dobrych dni mi zajęło jako-takie otrząśnięcie się 
z tego ponurego nastroju..


A tymczasem dni mijają, 
dzieci rosną, 
koty rosną ... 

Codziennie mam miliony powodów do uśmiechu - muszę o tym pamiętać!















Miłej jesieni!