poniedziałek, 30 stycznia 2012

Zimowa bransoleta - na szydełku :)

Skoro już Pani Zima zdecydowała się jednak do nas zawitać
(i tu nie sprawdza się powiedzenie:
lepiej późno niż wcale !),
to ja postanowiłam sprawić sobie jeszcze coś zimowego 
- jeśli chodzi o mój zewnętrzny look ;)
Bo już szczerze mówiąc myślałam,
 że nie wyjmę z czeluści szafy wielkiego wełnianego szala,
że kozaki będą wcale niewychodzone,
że futrzasty komin zalegnie na półce do przyszłego roku..
A tu proszę - mrozy takie, że aż nos odpada!

No to ja sobie udziergałam bransoletę, o!



Druga i trzecia (żółta !) się robią :)

W międzyczasie powstają też szydełkowe kwiatki
 - nie wiem jeszcze po co - takie wprawki...
 może zrobię z nich broszki? :)



U nas wciąż chorobowo - normalnie szlag mnie jasny trafia, ale cóż począć...

Miłego tygodnia !







niedziela, 29 stycznia 2012

Zimno...brrr!

Kto w styczniu marzy o wiośnie,
temu zima przyciera nosa !

Aż mnie wzdryga, gdy patrzę na nabliższe prognozy - 
W nocy prawie 20 stopni mrozu! 

Bieeedny mój ogródeczek !

Dobrze, że choć słonko świeci to i energia życiowa wzrasta :)

I w wolnych chwilach planuję sobie ogrodowe prace :)

Narzędzia już mam :)




"Mój piękny ogród" cały czas w użyciu :)



A tu dla poprawy nastroju - kalanchoe jako kwiaty cięte :)




Miłej niedzieli!










sobota, 28 stycznia 2012

Chleb sobie upiekłam :)

Jako, że jednym z moich postanowień noworocznych
 było "jeść z głową",
przestałam kupować dla siebie gotowy ciemny chleb 
(niewiadomo czym barwiony)
i regularnie wypiekam sobie pieczywo :)

Tym razem powstał chlebek orkiszowy - z przepisu:


w swojej roztrzepaności nie doczytałam, że to przepis na dwie formy...
i zrobiłam w jednej :)

Też wyszedł :)




Zimnica u nas straszna, aż żal patrzeć na ścięte mrozem rośliny...
ajj...


Miłego weekendu!



piątek, 27 stycznia 2012

Więc chodź pomaluj mój świat...

... na żółto już było - to teraz na niebiesko :)
Dziekuję za wszystkie życzenia powrotu do zdrowia !
Oby szybko zaczęły działać ! :)

Przy okazji tego naszego chorowania i Wikciowego malowania farbami,
taki mi niebieski post wyjdzie ;)

Zdjęcia zrobione chyba dwa dni temu
 jak jeszcze Wiki była słabiutka, bladzieńka i przezroczysta, 
teraz na szczeście kolorki jej wracają..i charakterek też ;)


Co by tu zmalować.... :)




A Mama cuduje...oczywiście ;)
Podarłam stare skrawki materiałów i próbowałam zrobić z nich podkładkę pod talerz :)


Na razie nic mi nie wyszło (haha) ale jak coś wyjdzie to się pochwalę ;)
Choć teraz szydełko mnie wciągnęło, więc pewnie nieprędko to nastąpi ;)

Błękitnego nieba Wam życzę !







Dziergam...

Jak stara babcia,
owinięta szalikiem, w szlafroku i wełnianych papciach :)
Gardło boli, nos boli...

Choróbska nie chcą opuścić naszego domostwa,
mimo, że urządzam sypialniom mroźne wietrzenie..

Chyba za radą Teściowej poustawiam w pokoju przekrojone cebule
 - podobno mają właściwości wciągające takie chorobowe badziewia...

Do tego Wiki przechodzi jak nic bunt dwulatka
a już wczorajszy koncert jej histerii zapamiętam na długo..

Myślałam, że normalnie na zawał zejdę :)

Przypomniałam sobie wtedy o szydełku
 i moich kilku nieudolnych kwadratach,
 zrobionych na kolorową babciową narzutę.

Ponieważ przy takim rozwrzeszczanym i absorbującym chorym dziecięciu
nic konkretnego zrobić się nie da 
(co np wymaga więcej czasu, skupienia i koncentracji)
pomyślałam sobie, że szydełkowe robótki,
 które można w każdej chwili odłożyć będą w sam raz!

No i tak sobie dziergam od wczoraj i z zadowoleniem zauważam, 
że mnie to wycisza i uspokaja :)

A ponieważ cierpliwość nie jest moją mocną stroną
a moje umiejętności i wprawa pozostawiają jeszcze wiele do życzenia,
postanowiłam, że zamiast narzuty będzie poszewka... 
na najmniejszą poduszke jaką znalazłam w domu :)
Połowę jednej strony już mam ;)



Przy okazji poszperałam w necie i znalazłam przepis na kwiatka,
fajnie się robi, więc pewnie powstanie ich więcej !

 Muszę tylko dokupić jakieś fajne włóczki
i zrobię sobie brochę i dziewczynkom jakieś ozdoby :)

Wikulkowi już się podoba :)



W następną sobotę wybieramy się na karnawałową imprezę,
już się doczekać nie mogę bo uwielbiam to szykowanie się i tańce do białego rana :)
Przy okazji tego skorzystam z zabawy, do której zaprosiła mnie Joanna :)

Mam tylko nadzieję, że do tego czasu wyzdrowieję !!!

Zima złapała i chyba tak szybko puścić nie zamierza...
a już tak fajnie było !
I choć wymalowany mrozem świat jest piękny to jednak mogłabym się bez niego obejść :)
No ale może to tak właśnie ma być, że wtedy z większą radością powitamy wiosnę :)

Miłego dnia!



wtorek, 24 stycznia 2012

Styczniowy poranek...

Lekko zmrożony, ale bardzo słoneczny,
jasny, przyszarzały, migoczący szronem,
miękki, tajemniczy, oszczędny w kolorach..
styczniowy.



Tulipany pięknie rozweselają ten zimowy salon



a myśli wciąż krążą wokół ogrodu...
już by się chciało wybiec na zieloną trawę 
i na kolanach, po łokcie w ziemi,
 budować swoje marzenia o pięknym ogrodzie :)










poniedziałek, 23 stycznia 2012

Kwiatowe Babcie :)

Dzień Babci i Dzień Dziadka
 to u nas intensywne dni wypełnione miłymi odwiedzinami, 
drobnymi prezentami, rozmowami przy ciasteczkach i kawie :)
Wszystkie Babcie i Dziadków mamy blisko i bliżej,
 więc cały dzień tak kolędujemy :)

Ponieważ wszystkie nasze (nasze i naszych dzieci) Babcie 
lubią kwiaty a prawie wszystkie mają swoje ogrody,
pomysł na upominki dla nich sam wpadł do głowy :)
Oprócz wiosennych kwiatów sprawiłam więc Babciom Niezbędnik Ogrodnika 
 w postaci kolorowych, kwiecistych rękawiczek i narzędzi w kwiatki :)

Sama przyjemność zabrać się z takich zestawem za wiosenne porządki na rabatach :)




A Dziadkowie dostali kolorowe kalendarze z buziami wnuczek :)


Były też Julcikowe laurki z przedszkola i pomarańczowe słodkie babeczki..

Miło zobaczyć tyle uśmiechów jednego dnia,
szczególnie, że Babcie i Dziadkowie
 odgrywają baaardzo ważne role w naszym życiu!

A dziś Moja SiS ma urodziny,
 więc też mam dla niej taki własnie ogrodowy prezencik :)

100 Lat! 100 Lat!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :))))








piątek, 20 stycznia 2012

Odrobina słońca w pochmurne dni :)

Pogoda nie nastraja...zbyt pozytywnie :)
Oczywiście poza samą świadomością, że już do wiosny coraz bliżej :)
Szarówa za oknem trwa, ale nasze nastroje nie są najgorsze,
mimo nawet kolejnego grypożołądkopodnego wirusa u Wiki
i skierowania do szpitala w razie "w"...oby nie ! Tfu! tfu!

Zaopatrzyłam nasz domek w słoneczne promyki,
coby nam humory poprawiały :)

Bo hiacynty już przekwtły 
i nawet Mąż, który miłośnikiem kwiatów wcale nie jest, zapytał ostatnio:

- dlaczego one już nie pachną?? 
(a one już zasuszone prawie ;) )

Ja na to zdziwiona?

- a Tobie co? Od kiedy to kwiaty lubisz? :)

- no bo tak fajnie pachniało jak się rano do kuchni wchodziło ;)

Dziś wahałam się między hiacyntami ...
ale jednak zwyciężyły słoneczne narcyzy i tulipany :)








Bo też i szykowałyśmy dziś niespodziewajki dla Babć i Dziadków :)






Ale o tym jutro... :)

Pozdrawiam słonecznie !



środa, 18 stycznia 2012

Natasza i Borys :)

W końcu z kresów pochodzimy, nie? :)
Ale i tak mało kto wie,
 że moja Młodsza Córka ma na drugie Natasza :)
Choć to akurat pomysł mojego Męża :)

Nataszka moja jak pisałam chora, więc siedzimy w domu.
Dobrze, że zaledwie krótki spacer dzieli nas od Dziadków,
 Cioci, Wujka i jedynego (jak na razie ;) ) Ciotecznego Brata - kompana do zabawy !

Spacer to z resztą przecież samo zdrowie :)
Trzeba się tylko ciepło odziać, wyprowadzić z drewutni lalczyny wózek i w drogę !





Spójrzcie tylko jak Mój Wiśniaczek pięknie pozuje :)



:)

A najfajniejsza jest wspólna zabawa !





Wspólne jedzenie też lepiej smakuje :)






A po czułościach czas na kłotnię :)



Babcia szybko utuli z płaczu, dziadek da cukierka...



 i znowu można razem brykać...np chować się w babcinej szafie ;)




A w drodze powrotnej spotkałyśmy kwitnącą różę..oooo :)


I kolejny dzień zbliża nas do wiosny :)