niedziela, 4 września 2011

Ostatnia niedziela... lalala :)

Dzisiaj ta piosenka chodzi za mną od rana,
w kontekście przepięknej letniej pogody,
jaką uraczył nas tegoroczny wrzesień :)

Bo to, że jesień już tuż-tuż widać na każdym kroku,
ale mimo kwitnących wrzosów i zimowitów,
 opadających liści i rumianych jabłek, 
spędziliśmy dzisiaj prawdziwie letni,
wesoły i upalny dzień,
 rozgogoleni i na bosaka :)



Julia Moja to ostatnio szaleje nieziemsko :)
Wczoraj do późnego wieczora bawiła się na Dożynkach
(żałuję, że nie pojechałam z aparatem, 
bo podobno wywijała na scenie, że hej :) )
a dziś przyjechał do sąsiadów jej ulubiony weekendowy kolega
i razem spędzali niedzielne przedpołudnie :)



oczywiście Wikcia też szalała i za nic nie dawała się ubrać :)



Przedszkolne miłości Julci kwitną w najlepsze, 
więc często słyszę takie słowa jak dziś:

- Mamo...wiesz, że ja się w nim zabujałam?
( hahaha)


- No, Mamo - naprawdę !


- ja go kocham, Mamo! 
( :) )


A Mama boki zrywa, zachowując oczywiście kamienną twarz :)



Mama to się dzisiaj w ogóle napracowała, 
aż odciski na rączkach spuchły!
Bo otóż, wymyśliła sobie nową rabatę,
i nie skonsultowawszy tego z Mężem,
zaczęła ryć w bujnym trawniczku :)


Mąż był z tego powodu baaardzo niezadowolony,
bo trawniczek to jego ulubiony obiekt w ogrodzie
a do kwiatków miłością zbyt wielką nadal nie pała...
cóż...
Mama jednak musiała  dokończyć dzieło,
( z czego jest baardzo zadowolona :) )
nawet bez aprobaty Męża,
bo owa nasłoneczniona rabata była najlepszym miejscem
dla piwonii, liliowców i pnącej różyczki..noo...

Gdyby nie ja,
 nasz ogród z całą pewnością
 byłby trawnikiem otoczonym iglakami !
I nie byłoby takich widoków :)









Mąż też w końcu przestał kręcić nosem :)
Taki to już z Niego typ, musi czasem pokręcić - dla zasady !


Dziewczynki dzielnie mi pomagały :)


Ale w końcu wybrały mycie samochodu z Tatusiem :)


Bo w taki upalny dzień jak dzisiaj woda + dzieci = świetna zabawa :)







Niestety wszystko co dobre szybko się kończy,
ale akumulatory naładowane na full słoneczną energią :)
Powinny wystarczyć na cały tydzień codziennych obowiązków  :)

Jak to dobrze, że mieliśmy okazję tak się nasłonecznić !
W mojej głowie ostatnio za dużo myśli siedzi i za dużo niewiadomych...
ajjj...strasznie nie lubię takiego stanu rzeczy!
Źle mi, gdy nie czuję pewnego gruntu pod nogami
a ostatnio nie czuję właśnie...
Cały ten rok od początku samego jakiś pechowy...
Niech już dobiję do tej 30-tki :) 
i niech to pechowe pasmo się skończy!
Oby!

Miłego tygodnia zatem!






5 komentarzy:

  1. Arco moja droga, jaki piekny post i dziewuszki i kwiatki twoje (precz z trawnkami!).
    Urzekły mnie fotki z kroplami wody! Bomba!

    Zazdroszcze ci po cichu tego ogrodu i takich rezolutnych juz dziewczynek i ty mi piszesz, ze ty 30tki jeszcze nei masz! A w dupe chcesz? :P
    Moja 30tka sie zbliza, a do ogrodka wlasnego mi daleko. Hałabała za chwil kilka dopiero skonczy roczek. I mieszkanie wynajmowane i w ogole. ;)

    uszy do gory! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie nie marudź, do pecha Ci dalekooo bardzo! Nie można chcieć za dużo na raz. Wszystko się i tak poukłada po Twojej myśli :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odganiam tego pecha "aaaaaa siooooo!!!!!!!!!"

    Ciesze się, że naładowałaś akumulatorki :-) patrząc na zdjęcia Twoich dziewczyn człowiek uśmiecha się od ucha do ucha :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj dziewczynki moje no....
    może i dobrze, że mnie tak do pionu ustawiacie,
    bo dobrze czasem spojrzeć na wszystko z innej perspektywy...ale fakty są nieubłagalne niestety :/ Wyliczanka małych i dużych tegorocznych pechów mnie dobija, wolę nawet nie wymieniać, coby się nie dołować !
    Dobrze, że mam te Moje Dwie Iskierki i ogrodową odskocznię co w sekundę potrafi podnieść mi poziom endorfin :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak czasem jest że pech pecha pechem pogania... ale jest na to rada: śmiać się pechowi prosto w nos. On tego nie lubi, więc bierze nogi za pas,hahahaha
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń