niedziela, 22 maja 2011

Niedziela z Barbarą...

Niedziela zaczęła się jak zwykle u nas od nastawienia rosołu :)
Czy u Was też zawsze w niedzielę jest rosół?
W moim rodzinnym domu był często, choć nie tak obowiązkowo,
ale już u Babci niedzielny rosół to prawie świętość :)

Mój Mąż nigdy za rosołem nie przepadał, toteż nie gotowałam...
ale ostatnio coś mu się odwidziało..albo raczej przywidziało
 i rosół na niedzielnym stole być musi! :)
Z czego ja bardzo się cieszę :)
Lubię jak w domu roznosi się zapach dochodzącego "R" 
- jak mawiała moja kuzynka na tę swoją ulubioną potrawę :)
I przypalana cebulka w nim musi być i lubczyk od Babci,
 jeśli akurat pamiętam, żeby przywieźć :)

Więc najpierw "R" a potem zabrałam się za pieczenie ciasta.
Wybór był prosty  - przecież sezon na rabarbar trwa :)
Postawiłam więc na ten przepis:


Najpierw szybko przygotowałam waniliowy budyń.
Żeby było bardziej kolorowo dodałam do niego ciupeńkę różowego barwnika
 - tak w odniesieniu do wybarwienia rabarbaru...
(ależ tu dzisiaj pełno "R" :) )

A potem poszłyśmy z dziewczynami po rabarbar do babcinego ogrodu
(nasz jest jeszcze młodziutki - nie było co zrywać :) )


ale babciny rabarbar to prawdziwy okaz!


Młodsze Me Dziewczę było rabarbarem mocno zaciekawione :)


Starsza narzekała, że ciężko się dźwiga :)


ale potem dzielnie pomagała w krojeniu :)


... i po niecałych dwóch godzinach ciasto było gotowe :)


Nazwałyśmy je Barbarą...budyniową :)
Ponieważ akurat eksperymentowałam z białą czekoladą
 to Barbara dostała taką właśnie dekorację :) 

A przed chwilą mieliśmy okazję przeżyć pierwszą w tym roku majową burzę !
Taką prawdziwą, szalejącą wiatrem i ciskającą piorunami :)
Ale było!


3 komentarze:

  1. Hmmm smakowicie ... ja też uwielbiam ciasto z Barbarą ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Skimm - więc polecam ten przepis :) Ciasto jest mięciutkie, budyniowa słodycz przełamuje kwaskowy smak rabarbaru :) Na następny weekend już planuję kolejną Barbarę :) Tym razem na kruchym spodzie i w duecie z truskawkami :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm kusisz, kusisz ... nabrałam takiego smaku że może i ja się skusze na takie połączenie a myślę że moje chłopaki się nie obrażą :)

    OdpowiedzUsuń